Miała być chwała i moc, pozostała czarna rozpacz. Tak długo upierali się przy swoim, aż wreszcie okazało się że całkowicie nie mieli racji. Citroën poszedł wreszcie po rozum do głowy, ale na to już troszeczkę za późno. Co innego jeśli chodzi o M-Sport...
To miał być sezon Citroëna. Rok przerwy na odpowiednie przygotowanie się, dopieszczenie auta, odpowiednie dobranie kierowców (podobno). I co? I nic. Citroën znajduje się na ostatnim miejscu, a patrząc na formę jego kierowców nie czuję nawet żalu. Kris Meeke dzwoni częściej niż dzwony w kościele, a Stéphane Lefebvre jeździ niczym amator.
Tuż przed półmetkiem sezonu stwierdzono chyba jednak że coś jest nie tak, bo magicznym trafem zadecydowano o zatrudnieniu Andreasa Mikkelsena (na razie na jeden rajd, ale podobno szykuje się coś grubszego). Yves Matton nie mógł jednak zrezygnować ze swoich dyżurnych tłumaczeń i zapewnia, że „zespół nie zrezygnuje z programu rozwoju młodych kierowców”, a „cała sprawa nie ma na celu ukarać Lefebvre'a w żaden sposób". Brawo, oby tak dalej. Tymczasem – z całym szacunkiem do Krisa Meeke'a – Mikkelsen pokaże mu gdzie jego miejsce. I o ile Meeke ma pozostać w zespole na kolejny sezon, miejmy nadzieję, że młody francuski as Lefebvre straci posadę na rzecz Andreasa, który plasuje się w absolutnym topie stawki (nie bez powodu kosi swoich rywali w WRC-2 aż miło).
Citroën mógł mieć Ogiera, mógł mieć Kubicę, mógł mieć Mikkelsena, ale postawił na „rozwój młodych kierowców”. I tylko Yves Matton nie widzi w tym nic złego. Cóż, członkom tego teamu pozostaje tylko siedzieć i płakać, patrząc na Ogiera świętującego sukcesy w niesłusznie wyśmiewanym M-Sporcie. Dodając do tego świetnego Tänaka, który dostanie nowe auto na Rajd Polski i stale poprawiającego się Evansa, nie mam wątpliwości że znamy już zdobywców tytułu wśród producentów (a także jednego bardzo mocnego kandydata do tytułu wśród kierowców).
Szach mat, Citroënie.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.