Grand Prix Węgier 2006 to niezapomniany wyścig z wielu powodów. Dla kibiców w Polsce to debiut Roberta Kubicy, dla kibiców w Anglii to długo wyczekiwane pierwsze zwycięstwo Jensona Buttona, przede wszystkim jednak był to fascynujący spektakl. Wydarzeniami z Węgier można by obdzielić kilka wyścigów. Sytuacja na torze zmieniała się non stop i nie brakowało zaskakujących punktów zwrotnych, także w walce o mistrzostwo między Michaelem Schumacherem i Fernando Alonso.
Jenson Button uważany był w 2006 roku za niespełnioną nadzieję F1. W swoim najlepszym sezonie dwa lata wcześniej nie zdołał wygrać wyścigu i wielu kwestionowało, czy kiedykolwiek jeszcze będzie miał szansę tego dokonać.
Robert Kubica od początku sezonu zwracał na siebie uwagę ekspertów i kibiców. Jako trzeci kierowca BMW Sauber często osiągał najlepsze czasy podczas piątkowych sesji. Po wypadku Jacques’a Villeneuve’a w Niemczech BMW użyło kontuzji Kanadyjczyka jako pretekstu, by przetestować zawodnika, z którym zaczynali wiązać nadzieję na przyszły sezon, w wyścigu.
Na Hungaroringu emocje zaczęły się jeszcze długo przed startem wyścigu i dotyczyły dwóch pretendentów do tytułu. Weekend rozpoczął się od kontrowersyjnych kar za ignorowanie flag dla Schumachera oraz za przetestowanie hamulców Roberta Doornbosa i również za ignorowanie flag, dla Alonso.
Button był czwarty w kwalifikacjach, ale również dostał karę przesunięcia o 10 pozycji za wymianę silnika. Kubica, który ukończył kwalifikacje o jedną pozycję przed partnerem z zespołu Nickiem Heidfeldem, awansował dzięki tym karom na dziewiąte miejsce.
Z pierwszego rzędu ruszali Kimi Raikonnen i Felipe Massa. Schumacher był jedenasty, Button czternasty, a Alonso piętnasty. Taki układ na starcie zapowiadał emocje, których zwykle brakowało na torze słynącym z tego, że wyprzedzanie jest na nim niemal niemożliwe. Dodatkowo po raz pierwszy w historii na Hungaroringu padało. Wyścig większość kierowców rozpoczęła na oponach deszczowych.
Schumacher wystartował świetnie. Po pierwszym okrążeniu był czwarty. Alonso był szósty, a Kubica ósmy. Polak wystartował dobrze, ale już na drugim okrążeniu obrócił samochód, co było dopiero początkiem jego problemów. Tymczasem Kimi spokojnie oddalał się najpierw od Rubensa Barrichello, a potem Pedro de la Rosy, który szybko wyprzedził Brazylijczyka. Button już na trzecim okrążeniu zameldował się w pierwszej ósemce wyprzedzając Davida Coultharda.
Na początku wyścigu bardzo szybki był Alonso. Opony deszczowe Michelin radziły sobie znacznie lepiej niż Bridgestone’y. Stało się to boleśnie jasne dla jadącego na Bridgestone’ach Schumiego, gdy młody Hiszpan ośmieszył go wyprzedzając po zewnętrznej zakrętu. Po raz pierwszy w tym sezonie Alonso wyprzedził Schumachera na torze.
Barrichello jako pierwszy zjechał po opony przejściowe. Button szybko przedarł się na piąte miejsce za Schumacherem, a następnie go wyprzedził. On i Alonso atakowali, podczas gdy Schumacher bronił się teraz przed Giancarlo Fisichellą w drugim Renault. Ferrari było bardzo trudne w prowadzeniu. Felipe Massa na przejściówkach nie radził sobie i tracił kolejne pozycje, wkrótce musiał powrócić do opon deszczowych. Schumacher w końcu nie tylko dał się wyprzedzić Fisichelli, ale uszkodził przednie skrzydło i musiał je wymienić.
Po pierwszych tankowaniach kierowcy w większości decydowali się na przejściówki. Nadal jednak było ślisko. Fisichella wypadł z trasy i zakończył wyścig. Kubica omal nie rozbił samochodu tracąc przednie skrzydło. Wydawało się wtedy, że Polak może już zapomnieć o dobrym wyniku w debiucie.
Fernando ciągle nie zjeżdżał, prowadząc przed dwoma McLarenami i Hondami. Prowadził z dużą przewagą i udało mu się nawet zdublować Schumachera, podobnie jak trzy lata wcześniej. Sytuacja Alonso miała się za chwile jeszcze poprawić, za sprawą odpadnięcia jego dotychczas głównego konkurenta do zwycięstwa.
Na 26 okrążeniu Kimi widział w swoich lusterkach szybszego partnera z zespołu Pedro de la Rosę, który jechał z mniejszą ilością paliwa. Fin starał się go przepuścić, ale wybrał zły moment. Maruder Vitantonio Liuzzi, właśnie w tym samym momencie starał się przepuścić Raikkonena. Zrobił to zwalniając na linii jazdy. Kimi, wpatrzony w swoje lusterka, nie miał szans odpowiednio szybko zareagować i w efekcie de la Rosa był świadkiem ogromnej kraksy. Pojazd Raikkonena w dość niebezpieczny sposób wbił się w tył samochodu Toro Rosso przelatując tuż nad jego kokpitem. Oba auta były zniszczone, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa.
Alonso i de la Rosa wykorzystali ten moment na zjazd do boksu. Kolejność przy restarcie wyglądała następująco: Alonso, Button, de la Rosa, Barrichello, Heidfeld, David Coulthard, a za nim Ralf i Michael Schumacherowie, dla których restart okazał się bardzo pechowy.
Michael już na pierwszym zakręcie zahaczył swojego brata, który obrócił się i stracił kilka pozycji. Zaraz potem jednak sam Schumi zaliczył piruet po uderzeniu w Coultharda i spadł ma siódme miejsce za Szkota oraz Heidfelda. Ósmy był Massa, dziewiąty Ralf, a dziesiąty Kubica. Na torze pozostawało tylko piętnastu zawodników, tempo Polaka było bardzo dobre, a punktowana ósma pozycja była w zasięgu. Jakiś czas później dublujący Polaka Barrichello nerwowo machał do niego żeby zjechał z drogi, ale Kubica, zamiast ustąpić mu miejsca, wyprzedził Ralfa, a niedługo później poradził sobie też z Massą.
Scott Speed potwierdził raz jeszcze, że F1 to dla niego za wysokie progi, kiedy zmienił opony na suche, pokazując wszystkim, że jest na to zdecydowanie za wcześnie. Widząc jak Amerykanin nie panuje nad samochodem, teamy upewniły się, że przy drugim tankowaniu należy założyć ponownie opony przejściówe. Jednak różne zespoły przyjmowały różne strategie. Kubica zostawił stare opony, podobnie jak Button i Schumacher.
Jenson planował jednak jeszcze jeden stop. Po wypadku Kimi’ego i restarcie, Brytyjczyk stał się głównym rywalem Alonso. Po zjeździe na drugie tankowanie Button, którego opony pośrednie były w lepszym stanie niż Fernando, miał znacznie lepsze tempo niż Hiszpan. To wymusiło na Renault decyzję o zmianie opon na suche. Pit stop Alonso miał przesądzić o losach wygranej.
Gdy Fernando wyjechał z boksu, już na pierwszym zakręcie miał olbrzymie trudności z opanowaniem samochodu, a na drugim wypadł z trasy, uderzając w opony. W powtórce widać było nakrętkę odpadającą od tylnego prawego koła. Jednak według Renault przyczyną wypadku była awaria wału napędowego.
To był prawdziwy punkt zwrotny nie tylko w wyścigu, ale także w mistrzostwach. W międzyczasie, na przesychającym torze Schumacher odżył i szybko wyprzedził Coultharda a potem Heidfelda. Na 15 okrążeń przed końcem Schumi był drugi za niezagrożonym Buttonem. Za nim jechali de la Rosa, Heidfeld, Barrichello i Coulthard, a Kubica walczył z Ralfem Schumacherem o siódme miejsce, choć jego zniszczone opony nie ułatwiały mu zadania.
Jeszcze większy problem miał jednak Michael Schumacher. Jego opony przejściowe dawno zamieniły się w slicki, ale teraz były naprawdę w fatalnym stanie i rywale szybko się zbliżali. De la Rosa próbował kilkakrotnie, ale za wcześnie wyjeżdżał zza Schumachera na prostej, gdzie Ferrari miało wyraźną przewagę szybkości. Spróbował więc szczęścia przed szykaną znajdującą się za zakrętem, na którym Schumacher kompletnie sobie nie radził. Michael to jednak jeden z najbardziej nieustępliwych zawodników w historii i w walce o mistrzostwo był gotowy użyć wszelkich środków. Sześć okrążeń przed końcem Pedro zaatakował, a Schumi ściął szykanę broniąc się, co było źródłem sporej kontrowersji, ale tylko przez jedno okrążenie, gdyż Hiszpan powtórzył manewr i tym razem nawet ścięcie szykany nie pomogło.
Teraz Nick Heidfeld był już tuż za Schumacherem i jasne było, że Michael nie zdoła się obronić. Robił jednak wszystko, co było w jego mocy. Tym razem jednak własna nieustępliwość okazała się jego największym wrogiem. Heidfeld powtórzył manewr de la Rosy, ale tym razem doszło do kolizji i Schumacher wyjechał z szykany ze złamanym drążkiem kierowniczym. Musiał wycofać się na trzy okrążenia przed końcem z bardzo ważnego dla siebie wyścigu. Gdyby odpuścił, miałby pewne piąte miejsce, ostatecznie odrobił do Alonso tylko jeden punkt. Jednak gdyby Schumacher odpuszczał, prawdopodobnie nie byłby siedmiokrotnym mistrzem świata.
Po tym jak obaj pretendenci do tytułu wycofali się, kibice mogli skupić się na świętowaniu zwycięstwa Jensona Buttona. Brytyjczyk bardzo długo musiał czekać na szansę, ale gdy ją dostał, bezbłędnie ją wykorzystał w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach. Nikt nie spodziewał się, że na Węgrzech można wygrać startując z czternastej pozycji. W trudnych warunkach jako jedyny przejechał spokojny bezproblemowy wyścig, pokazując jak kompletnym jest kierowcą. I udowadniając ostatecznie, że umie wygrywać.
Ten kamień milowy w karierze niezwykle lubianego w padoku i docenianego przez ekspertów kierowcy musiał przyćmić wszystko inne, ale dla kibiców z Polski, z których wielu po raz pierwszy oglądało wyścig F1, to nie Jenson był największym bohaterem.
Robert Kubica mimo dwóch wycieczek poza tor, szczęśliwie ukończył wyścig na siódmej pozycji. Pokazał bardzo dobre tempo i kilka świetnych manewrów wyprzedzania. Można się zastanawiać jak wysoko Robert mógłby ukończyć wyścig, gdyby nie problemy w pierwszej części wyścigu, w końcu to jego kolega z zespołu Nick Heidfeld wywalczył na Węgrzech pierwsze podium dla zespołu BMW Sauber, ale i tak jego debiut wypadł świetnie. Tempem Polak dorównywał najlepszym.
Po wyścigu Kubica dostał dwie ważne informacje. Dobrą i złą. Tą, która mocno załamała świętujących jego sukces kibiców, była dyskwalifikacja, spowodowana przez zbyt lekki samochód. Przyczynił się do tego fakt, że opony przejściowe, które Robert założył dość wcześnie, zużyły się tak bardzo, że przypominały slicki, a także fakt, że na okrążeniu zjazdowym nie uzbierał odpowiednio dużo gumy z pobocza. Dobrą wiadomość dostarczył Jacques Villeneuve, który ogłosił koniec współpracy z BMW Sauber. Kubica oficjalnie awansował do pierwszego składu, a nowym trzecim kierowcą został młody, dziewiętnastoletni Niemiec, Sebastian Vettel. Reszta jest historią.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!