Sébastien Buemi, Kazuki Nakajima i Brendon Hartley wygrali 24-godzinny wyścig Le Mans z przewagą pięciu okrążeń nad Bryno Senną, Normanem Nato i Gustavo Menezesem z Rebelliona #1. Podium uzupełnili Mike Conway, Kamui Konayashi i José María López w Toyocie #7.
To właśnie siostrzana załoga japońskiego producenta wystartowała z pole position i kontrolowała rywalizację aż do połowy dystansu, kiedy to awaria turbosprężarki wyeliminowała ich z walki o zwycięstwo. Toyota #8 również miała problemy, związane z przegrzewającymi się hamulcami w pierwszej fazie rywalizacji. Po wymianie kanałów chłodzących, prototyp pozostał jednak bezawaryjny, a czysta jazda załogi pozwoliła im wygrać z przewagą pięciu okrążeń. Choć początkowo tempo pozwalało powalczyć o rekord dystansu, zabrakło do niego 25 okrążeń.
Ekipa Rebellion Racing także nie zaliczyła czystego przejazdu – długi postój Bruno Senny, Normana Nato i Gustavo Menezesa kosztował ich całe okrążenie i niebezpiecznie blisko znalazła się nie tylko siostrzana załoga Romain Dumas, Nathanael Berthon i Louis Delétraz, ale także Toyota #7. Ostatecznie szwajcarski zespół stracił jedno miejsce na podium, gdy Delétraz wypadł z toru w zakręcie Indianapolis na godzinę przed końcem, a następnie stracił czas przez problemy z odpaleniem samochodu w alei serwisowej. Choć wyjazd samochodu bezpieczeństwa w ostatniej godzinie dał Deletrazowi okazję na odzyskanie trzeciej lokaty, nie zdołał wyprzedzić José Marí Lópeza. Cztery prototypy LMP1 uplasowały się na szczycie klasyfikacji generalnej. Z rywalizacji odpadł zespół ByKolles, po tym jak awaria tylnego skrzydła posłała Bruno Spenglera prosto w bariery w siódmej godzinie wyścigu.
Startująca z pole position załoga United Autosports #22 w składzie Phil Hanson, Filipe Albuquerque i Paul di Resta, świętowała zwycięstwo w klasie LMP2. Hanson musiał w końcówce wyścigu zjechać na krótkie tankowanie i powrócił na tor tuż przed Anthonym Davidsonem z Jota #38, który wkrótce sam musiał jednak odwiedzić aleję serwisową i wpadł na metę ze stratą 32 sekund. Podium uzupełniła załoga Panis Racing #31.
Rywalizujący pod polską flagą zespół Inter Europol Competition zajął 17. miejsce w klasie, ze stratą 45 okrążeń do zwycięzcy. Niemal w całości wynikała ona z awarii samochodu w godzinach nocnych, która zmusiła ekipę do wymiany filtra paliwa, rozrusznika i alternatora.
W klasie GTE Pro już na początku wyścigu w roli faworytów przedstawili się Maxime Martin, Alex Lynn i Harry Tincknell. W przeciwieństwie do większości rywali, przejechali oni czysty wyścig, a presję do samego końca wywierali na nich jedynie ubiegłoroczni zwycięzcy Alessandro Pier Guidi, James Calado i Daniel Serra w Ferrari #51. Lynn wykonał jednak swój ostatni pit-stop tuż przed ostatnim okresem neutralizacji, a samochód bezpieczeństwa rozdzielił obu konkurentów i przełożył się na stratę półtorej minuty na linii mety. Podium uzupełniła siostrzana załoga Astona Martina #95, dzięki czemu brytyjska marka zapewniła sobie mistrzostwo w klasyfikacji producentów. Davide Rigon nie dojechał do mety, po tym jak w Ferrari #71 na ostatnim okrążeniu skończyło się paliwo. To promowało na czwarte miejsce załogę Risi Competizione #82. Trapione problemami Porsche #91 i #92 zajęły piątą i szóstą lokatę.
Czysty wyścig zapewnił zwycięstwo w klasie GTE Am ekipie TF Sport. Walka o drugą lokatę trwała jednak do samego końca, a zwyciężył w niej Matt Campbell, który po ostatnim restarcie wyprzedził Nicklasa Nielsena i Matteo Cairoliego. Cała trójka ukończyła rywalizację na okrążeniu lidera.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.