Co za różnica tydzień może zrobić.
Zaledwie siedem dni temu Max Verstappen spokojnie wygrał w Japonii, dominując na Suzuce w typowym dla siebie stylu w niepokonanym Red Bullu. A teraz? W Bahrajnie Verstappen walczył z samochodami ze środka stawki i ledwo wyciągnął szóste miejsce po wyprzedzeniu Pierre’a Gasly’ego na ostatnim okrążeniu. Tak – szóste miejsce. Bez podium. Bez czołowej piątki. Bez śladu tej dominacji Red Bulla, do której się przyzwyczailiśmy.
Jeśli spojrzymy na statystyki spotkań z tych dwóch weekendów wyścigowych, różnice stają się jeszcze bardziej wyraźne – nie tylko w tempie Verstappena, ale też w ogólnym układzie sił w stawce.
Więc… co się wydarzyło? Jak samochód, który tydzień wcześniej wyglądał perfekcyjnie, nagle się rozsypał?
Rozbijmy to na części.
Tor, który obnażył słabości
Najkrótsza odpowiedź: Bahrajn pokazał wszystko, co nie działa w Red Bullu RB20.
Red Bull od dłuższego czasu zmaga się z problemem balansu. To nic nowego – było to obecne już w zeszłym sezonie. Chodzi o dziwne zachowanie samochodu: ma dobre wejście w zakręt, ale potem nagle przechodzi w podsterowność przy wyjściu. Ta zmiana – nadsterowność na wejściu, podsterowność na wyjściu – sprawia, że opony się ślizgają. A gdy to się zaczyna, wszystko się sypie.
Opony się przegrzewają, auto robi się trudniejsze do prowadzenia, i zamiast cisnąć, zaczynasz tylko zarządzać problemem. I dokładnie to widzieliśmy w Bahrajnie.
RB20 po prostu się tam nie czuł dobrze. Ani w kwalifikacjach, ani w wyścigu.
Ale Bahrajn nie tylko uwypuklił problem z balansem – dorzucił jeszcze parę dodatkowych problemów.
Hamulce, pit-stopy i elektryczne cyrki
Nie chodziło tylko o kwestie ustawień. Red Bull wpadł w całą serię problemów operacyjnych podczas weekendu.
Najpierw hamulce. Max i Yuki Tsunoda mieli problemy z hamowaniem – jak twierdzi zespół, raczej mechaniczne niż termiczne. Red Bull mówi, że to nie jest coś długoterminowego, wiedzą, co się stało. Więc na razie nie ma paniki.
Potem zaczęły się problemy w alei serwisowej.
Verstappen i Tsunoda zaliczyli pit-stopy, podczas których światło… po prostu nie zgasło. Kierowcy nie mogli ruszyć, mimo że opony były zmienione. Christian Horner tłumaczył potem, że to problem z wiązką przewodów – pit release system nie działał. Myśleli, że u Maxa to był błąd ludzki… dopóki Tsunoda nie miał dokładnie tego samego. Wtedy wiedzieli, że to większy problem.
A jakby tego było mało, Max miał jeszcze problem z pistoletem do koła – przednie prawe wymagało aż trzech prób, żeby je poprawnie zamontować.
To wszystko się skumulowało. Verstappen był w defensywie, walczył z Alpine i Astonem, a nie z Ferrari czy McLarenem.
Te same problemy, nowy sezon
To nie był jednorazowy wypadek przy pracy. Główny problem auta – niestabilny balans w zakrętach – to dokładnie to, na co Max i Perez narzekali w zeszłym roku.
Zimą Red Bull pracował nad tym, żeby poszerzyć okno ustawień, uczynić samochód bardziej przewidywalnym. Ale z tego, co słyszymy – udało im się rozwiązać tylko jakieś 25% problemu. Brzmi mało zachęcająco.
I tu pojawia się kluczowe pytanie: czy da się to naprawić?
Nieprędko.
To nie jest coś, co da się załatwić regulacją przedniego skrzydła. Potrzebne są zmiany aerodynamiczne. Problem leży w przejściu balansu mechanicznego i aerodynamicznego w trakcie zakrętów – i to się tylko pogarsza na gorących torach, takich jak Bahrajn.
Na torze jak Suzuka – chłodniej, mniejsza degradacja opon – problem znika. Przyczepność jest, auto trzyma się toru, Max wygląda jak Max. Ale dorzuć wysokie temperatury i mocne strefy hamowania – i wszystko się sypie.
Problemy w tunelu aerodynamicznym
Jedna z ciekawszych rzeczy, które wypłynęły w Bahrajnie, to fakt, że Horner w końcu przyznał: Red Bull ma problem z korelacją danych z tunelu aerodynamicznego.
Mówiąc wprost – to, co widzą w tunelu i w CFD, nie pokrywa się z tym, co dzieje się na torze. A to ogromny problem, gdy próbujesz naprawić balans w aucie.
To jak mieć dwa zegarki i oba pokazują inną godzinę – nie wiesz, któremu wierzyć.
Obecny tunel Red Bulla jest przestarzały. Zmodernizowany, jasne, ale nie tak zaawansowany jak nowsze obiekty. Nie jest izolowany, więc dane zmieniają się w zależności od temperatury na zewnątrz. Za zimno? Błędne dane. Za gorąco? To samo. A co gorsza – możesz przeprowadzić ten sam test trzy razy i dostać trzy różne wyniki.
Wyobraź sobie próbę ustawienia samochodu, kiedy twoje narzędzia wciąż kłamią.
Nowy tunel Red Bulla jest w budowie, wyprzedzają harmonogram. Ale nie będzie gotowy przed 2027. A do tego czasu? Improwizacja.
Gra w zgadywanie
Verstappen zapytany, czy mają postępy w zrozumieniu problemu, tylko wzruszył ramionami i powiedział: „raz działa, raz nie”.
Nie brzmi to zbyt optymistycznie. Ale mówi wszystko. Czasem trafiają w okno ustawień. Czasem są kompletnie poza nim.
I to jest największe zagrożenie. Tytułu nie zdobędziesz na zgadywaniu. Zwłaszcza kiedy McLaren, Ferrari i Mercedes robią postępy.
Szerszy obraz
W Bahrajnie widzieliśmy Lando Norrisa i Oscara Piastriego w czołówce. Ferrari wyglądało solidnie. Nawet Mercedes – mimo słabych kwalifikacji Hamiltona – miał dobre tempo w wyścigu.
Verstappen i tak wyciągnął maksimum i zdobył szóste miejsce. Ale to właśnie jest problem: to było maksimum.
Jeśli Red Bull nie rozwiąże tego problemu, czekają nas kolejne wyścigi, w których Max nie będzie nawet w pierwszej piątce.
Liczą, że nadchodząca dyrektywa techniczna – która ma wejść w życie około Grand Prix Hiszpanii – pomoże zredukować różnice związane z elastycznością skrzydeł. Ale nawet to brzmi trochę jak modlitwa o cud.
Co dalej?
Następny przystanek: Arabia Saudyjska.
Szybki tor, więc w teorii Red Bull powinien wyglądać lepiej. Ale są tam też wolne zakręty i problemy z oponami, które mogą wrócić.
W teorii: coś pomiędzy Bahrajnem a Suzuką. Kolejny weekend w kratkę? Całkiem możliwe.
Dopóki Red Bull nie rozwiąże problemu z balansem i nie zacznie otrzymywać spójnych danych z tunelu, będą balansować na granicy. Jednego weekendu dominują. Drugiego są po prostu… przeciętni.
Na zakończenie
Spadek tempa Red Bulla w Bahrajnie to nie przypadek. To była idealna burza: stare problemy, nowe błędy i samochód, którego nikt tak naprawdę nie rozumie.
A teraz, kiedy Verstappen już traci do Lando Norrisa w klasyfikacji generalnej, każdy punkt zaczyna mieć znaczenie.
Jeśli Suzuka pokazuje, czym Red Bull może być, a Bahrajn – czym grozi się stać, to walka toczy się nie tylko na torze, ale i w fabryce, w tunelu i przy komputerach.
Bo w F1 stoper nigdy nie kłamie. A teraz mówi Red Bullowi jedno: macie dużo do nadrobienia.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.