Zimowe testy to w F1 czas spekulacji. Odpowiedzi przychodzą dopiero podczas pierwszego weekendu w Melbourne. Dlatego napięcie w padoku przed pierwszym wyścigiem jest takie duże. Dopiero podczas rywalizacji na torze zespoły odkrywają karty, a kierowcy pokazują na co ich stać.
Sezon 2019 zaczyna się w atmosferze szoku i zadumy po nagłym odejściu Charliego Whitinga. Jednego z niewielu ludzi, o których można było powiedzieć, że są niezastąpieni. Formuła 1 będzie musiała pogodzić się ze stratą kogoś, kto od dekad był centralną postacią podczas każdego weekendu Grand Prix. Ten sport jednak nie może zatrzymać się nawet na moment i już jutro kierowcy wsiądą do samochodów, by zacząć nowy sezon. W tym roku niewiadomych jest więcej niż zwykle, bo więcej niż zwykle było zmian. Wyjątkowo wielu kierowców zmieniło zespoły, zmieniły się też regulacje. Już w ten weekend poznamy odpowiedzi na nurtujące nas w przerwie zimowej pytania.
Jak duża jest przewaga Ferrari?
Lewis Hamilton stwierdził podczas testów, że przewaga Ferrari wynosi aż 0,5 sekundy, ale Mattia Binotto nie wierzy w taka przewagę swojego zespołu. Być może słusznie. Lewis nie wygląda na zaniepokojonego, raczej na gotowego to walki, możliwe więc, że Mercedes blefuje. Dopiero w Q3 zespoły odkryją karty i okaże się, czy Ferrari faktycznie jest tak dobre, jak zapowiadały to testy.
Czy Leclerc dorówna Vettelowi?
Szczególnie obserwowany będzie z pewnością występ Charlesa Leclerca. To najmłodszy kierowca w składzie Ferrari od ponad pół wieku. Wiadomo, że ma wielki talent, ale nie wiadomo czy od razu będzie umiał go pokazać w swoim nowym zespole. Jeśli tak i Leclerc będzie w swoim debiucie od razu tak szybki jak kiedyś Hamilton w McLarenie, albo Daniel Ricciardo w Red Bullu, może to być problem dla Sebastiana Vettela, dla którego to kluczowy sezon w karierze. Po pierwszym weekendzie będzie można zweryfikować prognozy fanów obu kierowców i ocenić czy Leclerc będzie w Ferrari odpowiednikiem Valtteriego Bottasa, czy też pokaże się jako przyszły lider Ferrari.
Jak wypadnie debiut Hondy w Red Bullu?
W Red Bullu panuje wyjątkowo dobra atmosfera przed sezonem, a zespół wydaje się być bardzo zadowolony z relacji z Hondą i osiągów nowego silnika. By podtrzymać tę dobrą atmosferę potrzebne są jednak dobre wyniki. Honda jak dotąd przeżyła w F1 wiele upokorzeń i finisz na podium byłby symbolicznym zamknięciem tamtego okresu oraz początkiem nowego, w którym będą walczyć o zwycięstwa.
Czy Ricciardo nie popełnił błędu przechodząc do Renault?
Daniel Ricciardo zawsze jest w Australii w centrum uwagi, tym razem jednak będzie pod jeszcze większa presją niż zwykle. Jego decyzja o przejściu do Renault była ryzykowna i jeśli pierwszy wyścig będzie nieudany, z pewnością wywoła to sceptyczne komentarze. Dobry wynik dałby bodziec do walki z czołówką już w tym sezonie, jednak pozycja Renault jako czwartej siły w F1 nie jest wcale zapewniona. Co prawda Force India po przekształceniu w Racing Point zmaga się z trudnościami i dojście do formy zajmie im trochę czasu, ale do walki z Renault gotowe są zespoły Haas i Alfa Romeo, a Toro Rosso i McLaren tez są blisko.
Jak Kimi wypadnie na tle środka stawki?
Kimi Raikkonen od dawna był numerem dwa w Ferrari. Nie umiał pokonać swoich partnerów zespołowych, ale jego samochód zapewniał mu walkę w czołówce. Teraz w zespole środka stawki oczekuje się od niego, że będzie liderem zespołu. W otoczeniu młodych kierowców będzie musiał pokazać szybkość. Jak wypadnie? Czy przypomni niedowiarkom, że kiedyś był mistrzem walcząc o punkty w każdym wyścigu, czy może nie będzie się wyróżniał na tle innych, bardziej głodnych sukcesu zawodników?
Jak wypadną kierowcy w nowych zespołach?
Nie tylko Raikkonen, Ricciardo i Leclerc są w zupełnie nowej sytuacji w tym sezonie. Oprócz kierowców Mercedesa i Haasa, wszyscy mają nowych partnerów zespołowych, których będą chcieli pokonać. Za faworytów tych rywalizacji zazwyczaj uchodzą bardziej doświadczeni zawodnicy, ale debiutanci, których w stawce mamy tym razem wyjątkowo dużo, z pewnością nie będą mieli kompleksów. Przed prawdziwą próbą stoi Nico Hulkenberg, którego nowym partnerem jest Ricciardo, a także Lance Stroll, który, po tym jak ojciec w praktyce kupił mu zespół, musi teraz pokazać swoją szybkość na tle doświadczonego Sergio Pereza.
Czy dystans między pierwszą trójką teamów a resztą rzeczywiście się zmniejszył?
Obawiano się, że nowe przepisy będą faworyzować najbogatszych, ale podczas testów wydawało się, że stawka jest bardziej wyrównana niż w poprzednich latach, a dystans między trzema najlepszymi zespołami a resztą nie jest już tak widoczny. To najprawdopodobniej efekt postępów jakie poczyniły ostatnio zwłaszcza zespoły Haasa, Renault i Alfa Romeo. Melbourne pokaże jednak, czy podczas testów czołowe zespoły nie maskowały swojego tempa znacznie bardziej niż inne.
Czy będzie więcej manewrów wyprzedzania?
Zmiany regulaminowe miały spowodować łatwiejsze wyprzedzanie. Czy ten plan uda się zrealizować? Najprawdopodobniej tak, ale możemy tego nie odczuć akurat w Melbourne. Albert Park jest torem, na którym wyjątkowo trudno wyprzedzać, nawet mimo regulaminowych zmian. Wyścig rozstrzygnie najprawdopodobniej taktyka. W tym roku, by ułatwić życie kibicom, opony w każdym wyścigu oznaczane są tak samo, jako twarde, pośrednie i miękkie, niezależnie od tego jakie typy mieszanki Pirelli dostarcza. Obowiązującą taktyką nadal będzie zazwyczaj ta na jeden pit stop. Tak też powinno być w Melbourne.
Czy punkt za najszybsze okrążenie okaże się dobrym pomysłem?
Ten wyścig będzie pierwszym od sezonu 1959, w którym zostanie przyznany punkt za najszybsze okrążenie. Będzie mógł go zdobyć tylko kierowca z pierwszej dziesiątki. Czy to dobry pomysł? Zdania są podzielone. Najszybsze okrążenie jak dotąd było osiągnięciem nieco przypadkowym, zależącym od korzystnych okoliczności. Teraz może stać się częścią taktyki. Zobaczymy, którzy kierowcy będą pod koniec wyścigu starali się zdobyć ten punkt, a którzy pojadą bardziej zachowawczo.
Jak źle jest z Williamsem?
Williams miał fatalny okres przygotowawczy. Nie zdołali przeprowadzić pełnego programu testów i dodatkowo przed weekendem musieli zmienić nieregulaminowe części, w efekcie nie znają dobrze możliwości swojego samochodu. Raczej na pewno skazuje ich to na jazdę na końcu stawki. Pierwsze wyścigi będą dla nich testami. Istotne jest to jak duża będzie ich strata w Melbourne. Jeśli nieduża, będzie to dawało nadzieję, że z czasem da się nadrobić dystans. Jeśli jednak samochody Williamsa będą znacznie odstawały od reszty stawki, oznaczać będzie to, że ten sezon będzie dla zespołu Roberta Kubicy podobny do poprzedniego.
Jak wypadnie Kubica?
Znając perfekcjonizm Roberta Kubicy można wyobrazić sobie jego frustrację. Przystępuje do sezonu nie w pełni przygotowany. Może zająć trochę czasu, nim będzie mógł pokazać pełnię możliwości. Jednak w Melbourne będzie w centrum uwagi i jego każdy błąd będzie komentowany. Będzie musiał użyć całego swojego doświadczenia. Jeśli dwaj kierowcy Williamsa będą się ścigali wyłącznie ze sobą, nie może pozwolić George’owi Russellowi dać się wyraźnie pokonać. Gdyby tak się stało, jego gotowość do walki na najwyższym poziomie zostałaby poddana w wątpliwość. Z drugiej strony, gdyby pokonał młodego Anglika w kwalifikacjach, byłby to sukces, który na pewno zauważono by i komentowano. Nawet mimo braku szansy na punkty, jest o co walczyć.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.