Tor w Stambule to ostatni z torów, które niespodziewanie znalazły się w tegorocznym kalendarzu. Poprzednie wyścigi na tych torach nie zawiodły i kibice również dużo spodziewają się po niedzielnym wyścigu. Fani Lewisa Hamiltona spodziewają się, że ich idol wywalczy tu swoje siódme mistrzostwo.
Powrót na kultowy ósmy zakręt
O ile w przypadku poprzednich z niespodziewanych torów, dodanych do tegorocznego kalendarza były spore wątpliwości, na szczęście w większości nieuzasadnione, co do możliwości wyprzedzania, przed wyścigiem w Turcji nie ma takich obaw. To jeden z nowoczesnych torów Hermanna Tilke, a więc mamy tu szeroki tor i strefy DRS zakończone mocnym hamowaniem. W ostatnim jak dotąd wyścigu F1 w Stambule, w sezonie 2011, pierwszym sezonie z DRS, wyprzedzania było pod dostatkiem.
Dodatkowo trzeba podkreślić, że ze wszystkich obiektów zaprojektowanych przez Tilke, to właśnie ten, jako jedyny, doczekał się niemal kultowego statusu i często był z tęsknotą wspominany przez kibiców. Powód jest jeden. Słynny zakręt ósmy. Zdecydowanie najsłynniejszy zakręt jaki pojawił się w F1 w ostatnim dwudziestoleciu. Najprawdopodobniej pokonanie go dla współczesnych samochodów nie będzie wielkim wyzwaniem, ale sama szybkość i ogromne przeciążenia sprawiają, że nadal będzie ogromnie ekscytujący. Może też być wyzwaniem dla opon. Pirelli przywiozło najtwardszy zestaw mieszanek, ale nikt nie wie jak opony będą zachowywać się na torze, na którym F1 nie gościła niemal od dekady, i który ma niedawno położoną nową nawierzchnię. Właściwe zarządzanie oponami może okazać się kluczem do zwycięstwa.
Czy poznamy mistrza?
Mistrzostwa powoli zbliżają się do końca i nadchodzi czas ostatecznych rozstrzygnięć. Lewis Hamilton może w Turcji oficjalnie zostać mistrzem, ale ciekawsze rzeczy dzieją się za jego plecami, gdzie walka jest bardzo zacięta.
Losy mistrzostwa w praktyce rozstrzygnęły się dawno temu. W Stambule Hamilton najprawdopodobniej przypieczętuje swoje kolejne mistrzostwo. Powstrzymać może go tylko Valtteri Bottas, który w tym celu musi wygrać i liczyć na to, że Lewis nie przyjedzie drugi. O ile Fin na mistrzostwo nie ma już szans, to nadal nie może być pewny wicemistrzostwa. Red Bull ostatnio jest coraz bardziej konkurencyjny, ale jeśli Max Verstappen marzy o wyprzedzeniu Bottasa, nie może sobie pozwolić na następne awarie. Tych było w tym sezonie zdecydowanie za dużo.
Kto zdobędzie czwarte miejsce?
Niespodziewanie Alexander Albon nie liczy się w walce o czwarte miejsce, które, kiedy kryzys Ferrari stał się oczywisty, zapisywano mu w ciemno. Los Albona w Red Bullu wydaje się przesądzony. Właśnie w momencie kiedy najbardziej potrzebował dobrych wyników, nie punktował w trzech wyścigach z rzędu. Taka seria nie zdarzyła się w tym roku żadnemu z zawodników AlphaTauri. Albon jest w tej chwili dziewiąty w klasyfikacji, tylko z jednym punktem przewagi nad świetnym w tym sezonie Pierrem Gaslym. W tej chwili nie jest pewne nawet to, czy Albon za rok znajdzie miejsce w AlphaTauri, na które szykowany jest Yuki Tsunoda.
Wobec problemów Albona wygląda na to, że czwarte miejsce padnie łupem kierowcy z poza wielkiej trójki teamów dominujących w ostatnich latach, w co jeszcze rok temu mało kto by uwierzył. Tutaj, wobec słabnącej ostatnio nieco formy McLarena, walka trwa między Danielem Ricciardo i Sergio Perezem. Obaj są w ostatnio w świetnej formie i w Turcji, tak jak w poprzednich wyścigach, powinni walczyć o czołowe lokaty. Ferrari jednak jeszcze zupełnie nie skapitulowało, dzięki świetnym wynikom Charlesa Leclerca.
Czy Leclerc uratuje honor Ferrari?
Obecność kierowcy Ferrari w pierwszej piątce klasyfikacji kierowców nie powinna dziwić, ale włoski zespół w tym roku nie jest nawet blisko swojej normalnej formy. Sebastian Vettel jest obecnie sklasyfikowany na 14 pozycji i wszystko wskazuje na to, że tam pozostanie. Pełnoetatowy kierowca Ferrari nie był sklasyfikowany tak nisko od koszmarnego sezonu 1980, ostatniego, jak dotąd, gdy zespół był poza pierwszą piątką wśród konstruktorów. Jak na razie Ferrari jest szóste. W tych okolicznościach wyniki Leclerca są doskonałe.
Występy Monakijczyka przywodzą na myśl występy Gillesa Villeneuve’a w sezonie 1981. Kanadyjczyk, ciągle bardzo słabym samochodem, co prawda zdołał wtedy wygrać dwa wyścigi, ale ostatecznie ukończył mistrzostwa na siódmym miejscu. Leclerc ma szanse na czwarte! Przynajmniej tak się wydaje. Stambuł będzie testem dla Ferrari. To powrót na nowoczesne obiekty, na których F1 będzie ścigała się do końca sezonu i na których łatwo wyprzedzać. Leclerc jest świetny w kwalifikacjach, ale czy Ferrari zrobiło na tyle znaczący postęp, że będzie w stanie utrzymać pozycję, atakowany przez samochody Renault, McLarena i Racing Point?
Kto będzie trzecim najlepszym teamem?
Renault, McLarena i Racing Point dzieli w klasyfikacji tylko jeden punkt. Od tego momentu walka o trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów startuje od początku. Samochody Renault i Racing Point wydają się ostatnio mocniejsze niż McLareny, ale atutem teamu z Woking jest świetna i wyrównana para kierowców, podczas gdy Esteban Ocon i Lance Stroll ciągle pozostają w cieniu swoich zespołowych partnerów. To właśnie forma tych kierowców może okazać się decydująca w walce o trzecie miejsce wśród konstruktorów.
Jubileusz Saubera
Team Saubera obchodzi w Turcji jubileusz 500 startu w F1. Osiągnął tę liczbę startów dopiero jako czwarty team w historii. Pozostałe trzy zespoły to najbardziej utytułowane teamy w F1, Ferrari, McLaren i Williams. Sauber tymczasem odniósł tylko jedno zwycięstwo. Nie trzeba polskim kibicom przypominać dzięki jakiemu kierowcy. W swojej bogatej historii szwajcarski team współpracował z Mercedesem, z Red Bullem, z BMW, a ostatnio występuje jako Alfa Romeo, ale to ciągle ten sam zespół, który debiutował w sezonie 1993 i już w debiucie zdobył punkty. Przez większość swojej obecności w F1 pozostał solidnym zespołem środka stawki, ale odegrał w historii sportu ważną rolę.
To właśnie w Sauberze debiutował Robert Kubica, ale nie tylko on. Zespół często zatrudniał debiutantów i wielu z nich okazało się świetnymi kierowcami. Heinz-Harald Frentzen, Felipe Massa, Sebastian Vettel, Sergio Perez i Charles Leclerc, wszyscy oni zawdzięczają swój debiut Sauberowi. Także obecni kierowcy teamu Kimi Raikkonen i Antonio Giovinazzi zaliczyli swoje debiuty w Sauberze, może któryś z nich uczci ten jubileusz finiszem w punktach. Może będzie to Kimi, który wygrał w pierwszym w historii Grand Prix Turcji w sezonie 2005.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.