Esteban Ocon przyznał, że legendarny tor Le Mans byłby świetną areną dla Grand Prix Francji, które po zakończeniu obecnego sezonu prawdopodobnie zniknie z kalendarza Formuły 1.
Wyścigi o Grand Prix Francji przez znaczną większość istnienia Formuły 1 były integralną częścią cyklu. Mało tego - pierwszy oficjalny wyścig Grand Prix odbył się w tym kraju już w 1906 roku, a jego tradycja przetrwała do dziś chociażby w nazwie, jakiej używamy do określania każdej kolejnej rundy Mistrzostw Świata. Francja zniknęła jednak z radaru Formuły 1 w 2008 roku, by powrócić do Królowej Sportów Motorowych dziesięć lat później. Od tamtej pory rozegrano cztery rundy na torze Paul Ricard.
Wyścigi na torze położonym niedaleko Lazurowego Wybrzeża były w większości przypadków przyjmowane bez entuzjazmu wśród fanów. Ten fakt w połączeniu z chęcią szukania przez włodarzy Formuły 1 nowych kierunków do rozwoju sprawił, iż kontynuowanie ścigania we Francji stoi obecnie pod dużym znakiem zapytania. Wiele wskazuje wręcz na to, że w sezonie 2023 runda wypadnie z kalendarza. Swojego niezadowolenia z tego powodu nie kryli już między innymi szef zespołu AlphaTauri Franz Tost czy kierowca ekipy z Faenzy Pierre Gasly.
Zawodnik Alpine F1 Team Esteban Ocon również nie jest zachwycony faktem, że Formuła 1 znów prawdopodobnie zacznie unikać jego ojczyznę. Zamiast jednak zacięcie bronić wyścigów na nielubianym przez fanów Paul Ricard, zaczął on szukać innych rozwiązań. Jednym z nich jest na przykład zorganizowanie wyścigu na legendarnym torze Le Mans.
„Myślę, że mamy do wyboru naprawdę wiele opcji. Są uliczne nitki, które mogłyby się sprawdzić, jest kilka dobrych torów, które również dałyby radę. Oczywiście w przypadku Magny-Cours problemem jest kwestia dostania się na tor, ale najbardziej realistyczną opcją, o której myślałem, jest Le Mans. Grand Prix Francji na Le Mans byłoby świetne”
– przyznał Ocon.
Oczywiście w takim przypadku nie można mówić o nitce, która wykorzystywana jest w przypadku 24-godzinnego wyścigu Le Mans – nie jest ona nijak przystosowana do współczesnych bolidów F1. Istnieje jednak wersja toru o oficjalnej nazwie Bugatti Circuit, która swój użytek ma między innymi w Mistrzostwach Świata MotoGP. Jak jednak można by było rozwiązać problem ścisku w kalendarzu? Ocon proponuje wprowadzenie rotacji pomiędzy niektórymi arenami.
„Rotacja zdecydowanie byłaby tu rozwiązaniem. Nie możemy pojechać wszędzie w jeden rok – byliśmy ograniczeni pod kątem czasu i zasobów, a ludzie w padoku nie mieliby życia. Jeżeli musimy odwiedzać nowe tory, najlepszym rozwiązaniem jest naprzemienna rotacja – na przykład jeden rok we Francji, jeden w Belgii”
.
Źródło: motorsportweek.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.