Fernando Alonso odniósł się do pomysłu przywrócenia silników V10 w Formule 1, wskazując, że byłoby to równie nielogiczne, jak rezygnacja z systemu halo. Hiszpan, zapytany o możliwość powrotu do ery głośnych, wysokoobrotowych jednostek napędowych, przyznał, że choć darzy je ogromnym sentymentem, to świat i technologia poszły do przodu.
„Kocham erę V10 i V8, dźwięk tamtych silników, za którym wszyscy tęsknimy. Jednocześnie żyjemy w innym świecie. Technologia ewoluowała i mamy teraz niezwykle wydajne silniki, które zużywają około jednej trzeciej paliwa w porównaniu do dawnych jednostek”
– powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej Alonso.
Dwukrotny mistrz świata podkreślił, że choć rozumie entuzjazm fanów wobec potężnych silników spalinowych, to decyzja należy do władz F1, FIA oraz producentów, którzy kierują się dążeniem do zrównoważonego rozwoju: „Jako kierowcy po prostu chcemy ścigać się najszybszymi samochodami, bez względu na to, jaki mają silnik. Może fani też powinni mieć w tej sprawie głos, ale nie możemy zapominać o hybrydowej erze i tym, jak bardzo wydajne są obecne samochody. To coś pozytywnego”
.
Następnie Alonso porównał pomysł powrotu do V10 do hipotetycznej rezygnacji z halo, systemu ochrony kokpitu wprowadzonego w 2018 roku: „To tak, jakbyśmy powiedzieli, że moglibyśmy zrezygnować z halo i uczynić samochody bardziej niebezpiecznymi, dodając tym samym adrenaliny dla kibiców. To nie ma sensu. Od pewnych rzeczy odchodzimy i mamy teraz bardzo dobrą Formułę 1, dobry moment dla sportu. Trudno wymyślić coś, co przeniesie nas w nieznane”
.
Temat powrotu silników V10 pojawił się za sprawą prezydenta FIA Mohammeda Ben Sulayema, który napisał w mediach społecznościowych, że jest to jedna z opcji, którą należy rozważyć na kolejny cykl regulacji technicznych Formuły 1.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.