Deszcz zmienia kolejność w 24h Spa-Francorchamps

Po długiej neutralizacji spowodowanej wypadkiem na 10. okrążeniu, 24-godzinny wyścig na torze Spa-Francorchamps został wznowiony. Krótko po pojawieniu się zielonych flag nastąpiło oberwanie chmury, które przetasowało stawkę.

W chwili zjazdu z toru samochodu bezpieczeństwa, na prowadzeniu nadal znajdował się startujący z pole position Raffaele Marciello w Mercedesie-AMG #88, mając za sobą Mirko Bortolottiego w Lamborghini #63. Szybko zbliżał się do nich Ben Barnicoat w McLarenie #38, który wyprzedził Nico Müllera w Audi #37 w walce o piątą pozycję.

Brytyjczyk był jednym z pierwszych, który zareagował na pojawienie się deszczu po 82 minutach rywalizacji. Na ten sam pomysł wpadli Müller i Luca Stolz, dzięki czemu przeskoczyli oni dotychczasowych liderów.

Marciello, Bortolotti i Come Ledogar w Ferrari #51 liczyli na szybkie ustanie opadów i pozostawali na torze, lecz gdy cała trójka zaczęła się ześlizgiwać na pobocze, musieli oni również zjechać do boksów i oddali miejsca na czele stawki.

Jako jedyny na zmianę opon nie zdecydował się Christopher Mies w Audi #66. Dało mu to chwilowe prowadzenie w wyścigu, lecz gdy dogonili go rywale na deszczowych oponach, Niemiec szybko zaczął spadać w dół klasyfikacji, poza pierwszą czterdziestkę.

Najlepiej w wymagających warunkach odnalazł się Müller, który na kolejnej serii zjazdów do boksów oddał samochód zespołu WRT w ręce Robina Frijnsa. Korzystając z właściwości swojego Porsche #47, na drugie miejsce wysforował się Laurens Vanthoor – kierowca KCMG wkrótce otrzymał jednak karę drive-through za częste wyjazdy poza tor i spadł na 20. lokatę.

Walka o drugie miejsce rozgorzała przez to pomiędzy Robem Bellem w McLarenie #38, Danielem Juncadellą w Mercedesie-AMG #88 oraz Mirko Bortolottim w Lamborghini #63. Ta rywalizacja została jednak przerwana tuż przed końcem trzeciej godziny po tym, jak Tim Kochmann wypadł z toru w zakręcie Speaker’s i zatrzymał się na poboczu, wywołując neutralizację.

Bell, Bortolotti oraz Ledogar zjechali do boksów od razu po pojawieniu się żółtych flag, z kolei Frijns, Juncadella i Engel pozostali na torze, gdzie dogonił i wyprzedził ich samochód bezpieczeństwa, odbierając okazję do wykonania pit-stopu. Choć cała trójka znajduje się na czele wyścigu po trzech godzinach, depczący im po piętach Marco Mapelli (który przejął Lamborghini #63), Bell i Nicklas Nielsen (w Ferrari #51) mają przewagę pit-stopu.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze