Seria IndyCar napotkała następny problem na wyboistej drodze do wprowadzenia innowacyjnego systemu odzyskiwania energii. Po problemach z niezawodnością debiut nowej technologii zostaje opóźniony minimum do drugiej połowy sezonu 2024.
Kiedy w sierpniu 2019 roku po raz pierwszy ogłoszono plan przejścia na silnik spalinowy o objętości 2,4 litra z elementami hybrydowymi, planowano debiut w 2022 roku. Termin został przesunięty na 2023 ze względu na komplikacje związane z pandemią, a następnie na 2024 przez utrzymujące się problemy z globalnym łańcuchem dostaw. 6 grudnia minął rok od wstrzymania prac nad nowym silnikiem 2,4 l i przeniesienia wszystkich sił na połączenie obecnej, 2,2-litrowej jednostki napędowej z nowymi elementami hybrydowymi. Pomimo zaawansowanych testów z kilkoma zespołami, trwającymi od sierpnia, problemy z niezawodnością uniemożliwiły zorganizowanie oficjalnej sesji z udziałem wszystkich dziesięciu zespołów, w trakcie której sześć z nich po raz pierwszy miałoby styczność z hybrydą.
Big day! HY24- FAST and LOUD- incredible effort by lots of people @HondaRacing_HPD @TeamChevy- BTW for those scoring at home not racing gapped from pit road like this 😎 @12WillPower @scottdixon9 pic.twitter.com/yF9lZpEEhC
— Jay Frye (@JayRFrye) August 16, 2023
W związku z tym seria IndyCar opóźniła debiut silników hybrydowych minimum do Grand Prix Detroit, czyli pierwszego wyścigu po Indianapolis 500. Odwołane sesje testowe mają odbyć się w przyszłym roku, a grudzień zostanie poświęcony na przeprowadzenie większej liczby testów na hamowni.
Nowa technologia zastąpi znany do tej pory system push-to-pass, który powodował kilkusekundowe zwiększenie liczby koni mechanicznych. W przeciwieństwie do starego PTP przekazywana moc ma być większa, a sam system nie będzie miał odgórnego ograniczenia czasowego.
„Współpraca pomiędzy Chevrolotem a Hondą jest fenomenalna”
– powiedział Jay Frye, prezes IndyCar. „Hybrydowy zespół napędowy opracowany specjalnie dla IndyCar jest dynamiczny i stanowi cud inżynierii, dlatego jesteśmy całkowicie zaangażowani w jego pomyślne wprowadzenie na rynek w przyszłym sezonie”
.
„Powiedziałbym, że jesteśmy całkowicie skupieni na hybrydzie i wprowadzeniu jej na tor, co będzie dodatkiem do naszych wyścigów, poprawiając jakość ścigania i zwiększając szanse na znalezienie trzeciego producenta silników, którego chcielibyśmy mieć ze sobą. To są rzeczy, które mamy teraz przed sobą”
– powiedział Mark Miles, dyrektor generalny Penske Entertainment, ucinając wszelkie plotki o potencjalnej wymianie Dallary DW12, dla której będzie to już 13. sezon, na nowszy model. Obecne nadwozie ma służyć minimum do 2026 roku.
Opóźnienie związane z wprowadzeniem silnika hybrydowego nie wpływa na inne zapowiedziane zmiany. Wszyscy kierowcy otrzymają zmodyfikowane lżejsze elementy podwozia i lżejsza osłona kokpitu, co ma zrekompensować wzrost wagi silnika. Brak silnika hybrydowego i lżejsze komponenty mogą spowodować, że początek nowego sezonu będzie obfitować w wiele nowych rekordów torów.
Sezon 2024 rozpocznie się w niedzielę 10 marca na ulicach St. Petersburga. Na liście zgłoszeń niewiadome są już tylko cztery nazwiska, po dwa w zespołach AJ Foyt Racing i Dale Coyne Racing, a potencjalnych chętnych cały czas nie brakuje.
Źródło: indycar.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.