Dakar żegna się z Empty Quarter. Ostatni odcinek na tej pustyni, przedostatni w rajdzie, rozegrany był na południe od Shaybah, na rozległym, piaszczystym obszarze z bezkresnym pasmem wydm. Pod koniec oesu zawodnicy powrócili na szutry. Kevin Benavides rzutem na taśmę wygrał etap i powrócił do rywalizacji o wygraną w rajdzie. W ten sposób czeka nas w niedzielę najbardziej wyrównana walka o zwycięstwo w historii Dakaru! Sébastien Loeb będzie musiał zapewne zadowolić się drugim miejscem, chociaż wykazał się wszechstronnymi umiejętnościami, wygrywając odcinki specjalne na pustyni Empty Quarter i bijąc rekord Ari Vatanena z 1989 roku. Piękny rozdział historii pisze też debiutujący w Dakarze Eryk Goczał, który zdobył swoje czwarte zwycięstwo etapowe, zbliżając się do lidera. Co więcej, szybsi od młodego Polaka byli tylko trzej czołowi kierowcy samochodów – Loeb, Al-Attiyah i Ekström.
Dzień w skrócie
Alfred Hitchcock, Martin Scorsese, Agatha Christie i Quentin Tarantino razem nie wymyśliliby takiego scenariusza jak ten, który rozegrał się w pobliżu Shaybah w przeddzień finału Dakaru. Głównymi aktorami tego thrillera byli Kevin Benavides i Toby Price, którzy porzucili kalkulacje i strategie, po prostu odkręcając manetkę do oporu. W drodze po swoje siódme zwycięstwo etapowe w karierze Argentyńczyk musiał jednak gwałtownie zahamować, gdy zobaczył, że jego kolega z zespołu Matthias Walkner uległ wypadkowi. Po udzieleniu pomocy powrócił do pojedynku z Pricem. Australijczyk pozostaje na czele klasyfikacji motocyklistów, ale Benavides ma tylko 12 sekund straty na 136 km przed metą! To najmniejsza różnica w historii Dakaru! Po pokonaniu 3900 km obu zawodników dzieli… 300 m. Trzeci w klasyfikacji Skyler Howes traci tylko minutę i 31 sekund, więc też nie należy spisywać go na straty, choć przy odwróconej kolejności startu to on będzie musiał uciekać rywalom, co nie będzie łatwym zadaniem.
Nasser Al-Attiyah mógł poczuć się jak w domu, bo dojazdówka do Al-Hofuf przebiegała zaledwie kilka kilometrów od granicy z jego rodzinnym Katarem. Kierowca Toyoty może już poczuć zapach swojego piątego zwycięstwa, bo Sébastien Loeb ma niewielkie szanse, by odrobić 1:21’42” straty do Katarczyka. Francuz nie zadowolił się zajęciem 2. miejsca sprawił sobie dodatkową frajdę, bijąc rekord etapowych zwycięstw z rzędu, należący od 1989 roku do Ari Vatanena. Loeb jest pierwszym w historii kierowcą, który triumfował na sześciu kolejnych etapach. W całym rajdzie wygrał 7 etapów (wyrównując wynik Sainza z 2011 roku), łącznie 23, od kiedy pojawił się na Dakarze w 2016 roku. Kuba Przygoński walczy o jak najlepsze wyniki na poszczególnych etapach i taki też osiągnął na trzynastym oesie, zajmując 6. miejsce wśród kierowców samochodów.
W klasie T3 Mitch Guthrie dodał kolejne zwycięstwo etapowe do swojego dorobku – piąte w tym roku i siódme w karierze. W swojej lidze gra natomiast lider rajdu Austin Jones, mający aż 54’30” przewagi nad drugim w stawce Sethem Quintero. Blisko 40 minut do niego traci trzeci w klasyfikacji Guillaume de Mevius.
Alexandre Giroud prowadzi w klasyfikacji quadów z dużą przewagą, pomimo czterech kolejnych zwycięstw etapowych Marcelo Medeirosa. Francuz ma wciąż 40-minutową przewagę nad wiceliderem Francisco Moreno Floresem i ponad 2-godzinną nad trzecim w stawce Pablo Copettim.
W T4 nasze „złote dziecko” Eryk Goczał wywalczył swoje czwarte zwycięstwo etapowe, zbliżając się na 3’24” do Rokasa Baciuški. Prowadzący w rajdzie od siódmego etapu Litwin pokazał, że dobrze sobie radzi pod presją, ale nie może się czuć pewnie, mając za sobą genialnego polskiego debiutanta. Erykowi najwyraźniej nie wystarczy ściganie się z innymi kierowcami SSV. W sobotę skutecznie stawił czoła także elicie T1, zajmując 4. miejsce w klasyfikacji wszystkich aut! Po 13 etapach jest jedynym kierowcą z klas T3 i T4, którym w tej edycji rajdu udało się „wbić” do pierwszej piątki wszystkich pojazdów samochodowych. Broni nie składają także pozostałe dwie załogi Energylandii. Marek Goczał i Maciej Marton, którzy ukończyli sobotni etap z 5. czasem, mocno trzymają się na trzecim stopniu podium generalki, z dość bezpieczną przewagą ponad 45 minut nad czwartym Jeremiasem Gonzalezem Ferioli. Na 7. miejscu znajdują się Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk, którzy ukończyli trzynasty etap na 6. pozycji.
W klasyfikacji ciężarówek do ostatnich kilometrów walczy Martin Macík, zwycięzca trzynastego etapu. Czech awansował na pozycję wicelidera rajdu, spychając z niej na najniższy stopień podium Martina van den Brinka. Janus van Kasteren, z którym dakarową trasę przemierza Darek Rodewald, zajął na etapie 2. miejsce, ale ma nad czeskim kierowcą aż 1:16’42” przewagi i pewnie jedzie po swoje pierwsze w karierze zwycięstwo (dla Darka Rodewald będzie to już trzeci wygrany Dakar). Nadal w grze są także dwie inne ciężarówki z Polakami na pokładzie. Bardzo dobre 4. miejsce na przedostatnim etapie rajdu wywalczył Pascal de Baar, pilotowany przez Marcina Krügera, awansując na 15. pozycję w. Tomaš Vratny, Bartek Boba i Jaromir Martinec zajęli 11. miejsce w klasyfikacji etapu, a w generalce znajdują się na 9. miejscu.
Ciekawostka dnia
Toby Price startował do trzynastego etapu z przewagą 28” nad Skylerem Howesem i 2’40” nad Kevinem Benavidesem. Argentyńczyk na metę dotarł długo po swoich rywalach, bo 23’10” spędził przy swoim koledze z zespołu Matthiasie Walknerze, zwycięzcy z 2018, który zakończył Dakar na pokładzie helikoptera medycznego. Benavides zachował po tym wydarzeniu zimną krew i dojechał do mety, gdzie okazało się, że został zwycięzcą tego odcinka. Zdetronizował swojego młodszego brata Luciano, który początkowo widniał w wynikach jako triumfator tego odcinka, ale minutowa kara za przekroczenie prędkości pozbawiła go czwartego zwycięstwa. Zwycięzca z 2021 ma tylko 12 sekund straty do Australijczyka. Taka sytuacja jeszcze się nie zdarzyła! W 2014 Peterhansel prowadził z przewagą 26 sekund nad Romą. W kategorii motocykli poprzedni rekord padł nie tak dawno temu. W 2019 Pablo Quintanilla na starcie do ostatniego etapu miał 1’02” straty do… Toby’ego Price’a! Australijczyk zdobył wtedy swoje drugie zwycięstwo, po tym wywalczonym w 2016. Chilijczyk przegrał rajd i uległ kontuzji po niefortunnym skoku z wydmy. Na niedzielę zaplanowano 136-kilometrowy sprint, który być może zakończy Dakar najmniejszą różnicą w historii!
Dramat dnia
Kiedy załoga przegrywa Dakar z powodu pomyłki nawigacyjnej czy błędu kierowcy, może winić tylko siebie i mieć nadzieję, że za rok będzie lepiej. Gdy współpracy odmówi maszyna… może to naprawdę doprowadzić do szału. To właśnie przydarzyło się Martinowi van den Brinkowi. Rozpoczynając odcinek specjalny z ponad półgodzinną stratą do Janusa van Kasterena, miał wciąż nadzieję, że w Dammam stanie na najwyższym stopniu podium. Trzynasty etap brutalnie przerwał marzenia. Po 50 km odcinka Holender musiał się zatrzymać, aby naprawić pojazd. Każda minuta oddalała go także od perspektywy ukończenia rajdu na drugim stopniu podium, bo mający także sporo pecha w tej edycji Martin Macík wskoczył na 2. miejsce.
Liczba dnia: 3
Mało kto przewidywał, że Lucas Moraes znajdzie się po szóstym etapie na podium generalki. Brazylijczyk awansował na tę pozycję. Dakarowy debiutant zachował zimną krew, gdy wciąż wyprzedzał go Henk Lategan, a Sébastien Loeb deptał mu po piętach. Najmłodszy zwycięzca Rally dos Sertões, najwyższej rangi rajdu terenowego w Brazylii, oddał co prawda pozycję wicelidera dziewięciokrotnemu mistrzowi świata WRC, ale na dzień przed końcem rajdu ma wciąż bezpieczną, 55-minutową przewagę nad Ginielem de Villiers w walce o najniższy stopień podium. Ostatnim debiutantem, który ukończył Dakar w pierwszej trójce był Juha Kankkunen, zwycięzca z 1988 roku. On z kolei powtórzył sukces innego Fina, Ari Vatanena, który wygrał rok wcześniej. Moraes także podnosi poprzeczkę dla Brazylijczyków startujących w kategorii samochodów: Leandro Torres i Reinaldo Varela wygrali rajd w kategorii SSV odpowiednio w 2017 i 2018, a najwyżej sklasyfikowanym jak dotąd kierowcą samochodu był Klever Kolberg, ósmy w 2022. Moraes może więc powiedzieć: „Recorde batido” („rekord pobity”).
Mistrzostwa Świata w Rajdach Terenowych W2RC
Jeśli nic dramatycznego się nie wydarzy, to Nasser Al-Attiyah ukończy pierwszą rundę W2RC z 50 punktami, a Sébastien Loeb z 40. Jednak ostrożna jazda Katarczyka utorowała Francuzowi drogę do zdobycia rekordowej ilości zwycięstw etapowych, a tym samym dodatkowych punktów, co sprawiło, że mają oni teraz niemal taki sam dorobek punktowy. W zeszłym roku, pomimo zwycięstwa w rajdzie, Al-Attiyah wyjechał z Dżuddy z zaledwie jednym punktem więcej niż Loeb. Jeśli obaj kierowcy dotrą w niedzielę do mety, to rywalizacja w W2RC będzie znów otwarta!
W kategorii motocykli obecny układ podium daje przewagę dwóm fabrycznym motocyklistom KTM, Toby’emu Price’owi i Kevinowi Benavidesowi, a także zawodnikowi Husqvarny, Skylerowi Howesowi. Żaden z nich nie stanął na podium w 2022. Obie marki mogą również zdobyć dużą liczbę punktów, ze stratą dla urzędującego mistrza świata konstruktorów. Jest mało prawdopodobne, że Honda, reprezentowana przez Van Beverena i Quintanillę, skończy z równie dobrym wynikiem, jak w zeszłym roku.
Wypowiedzi dnia
Eryk Goczał (Energylandia Rally Team): „Dałem dzisiaj wszystko z mojego serca. Koło 30. kilometra wpadliśmy w ogromną dziurę. Chyba zrobiłem sobie coś w lewą rękę. Musiałem jechać tak naprawdę jedną ręką. Bardzo się starałem, robiłem wszystko co tylko mogłem. To był trudny etap, ale mieliśmy na nim sporo frajdy. Bardzo dziękuję mojej rodzinie – to było prawdziwe zespołowe zwycięstwo. Mam w oczach łzy – to pomieszanie ogromnego bólu w ręce i szczęścia z tego wyniku. Jutro walczymy o wygraną”
.
Kuba Przygoński (Orlen Team): „Odcinek można opisać krótko. Wydmy, wydmy i jeszcze raz wydmy. Dodatkowo było bardzo gorąco i ciężko pod względem fizycznym. Cały czas jechaliśmy na drugi i trzecim biegu. Jesteśmy zadowoleni z pozycji na mecie, daliśmy z siebie wszystko”
.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.